sobota, 14 maja 2011

ale że ja?

Jaka jestem?
Sama nie wiem.
Chociaż... Troszkę tam o sobie wiem.
Na pewno trzeba wspomnieć, że jestem cholernie wkurwiająca. Medal dla wszystkich, którzy ze mną wytrzymują, bo to niezłe osiągnięcie. Często mam dni, że jestem na prawdę nie do zniesienia i sama ze sobą nie mogę już dłużej wytrzymać.
To jest boskie uczucie. ^^


Druga sprawa: jestem kurewsko niecierpliwa. Nienawidze na coś czekać, czegoś nie wiedzieć. Najchętniej chciałabym mieć wszystko od razu, bez czekania, bez jakichś komplikacji, bądź czegokolwiek.

Szalona, pojebana i narwana. Tak, te słowa mnie świetnie opisują. Robię głupie rzeczy, których nawet nie potrafię wytłumaczyć. Umiem stanąć na środku ulicy i zacząć się drzeć, bądź śmiać. Tak, mój śmiech to temat- rzeka. Tutaj chyba każdy może się wypowiedzieć. Niektórzy mniej, niektórzy więcej. Z jednej strony mój śmiech jest śmieszny, z drugiej męczący i wkurwiający. Ale cóż, jak zacznę się śmiać, to nieprędko przestanę. Po prostu nie mam na to wpływu, cóż począć. Sama nie potrafię się powstrzymać i śmieję się jak opętana. Trzeba dodać, że zazwyczaj głupawka przydarzy mi się w najnieodpowiedniejszym miejscu o jak najnieodpowiedniejszej do tego porze. Ah, ten wredny los. <3
Robię rzeczy, na które niektórzy by się nie odważyli. Niektórzy nazwaliby je idiotycznymi wymysłami mojej chorej główki. Whatever, nie dbam o to aż do tego stopnia, by aż tak się tym przejmować. Wymówka - taka się urodziłam, a w dzieciństwie spadłam parę razy na główkę z jakiejś szafy. xD
Gdy ktoś lub coś mnie wkurwi, panowanie nad sobą schodzi na bardzo niski poziom. Praktycznie znikomy. To też zależy od osoby, wykonującą tą jakże niebezpieczną dla otoczenia czynność i od intensywności sposobu wkurwienia mnie. Najbardziej udaje się to osobom, z którymi mam, bo zazwyczaj musze mieć, doczynienia na codzień. Na pierwszy ogień wyrywa się od razu moja rodzinka. A na samym czele- braciszek, który zasługuje na niezłe wyróżnienie. Samą mordą potrafi już człowieka wyprowadzić z równowagi. Mówię Wam- nie zrozumiecie, póki nie poczujecie tego na własnej skórze. On jest nie do wytrzymania. Ale cóż, nie mowmy o nim, bo post o mnie (oh, ah, umc). Gdy komuś już sie uda mnie zdenerwować, wszystkie emocje wybuchają na wszystkich w otoczeniu. Złość, gniew, wkurwienie... Potrafię się drzeć, płakać, nawet kogoś stłuc (przepraszam wszystkich, których pobiłam) ^^. Oczywiście, że z tym walczę, no helou?! Ja nie walczę, ee mleko? Wybaczcie... xD A tak na serio, to już bardzo ograniczyłam moje napady, serio!

Od jakiegoś czasu rzucam palenie. Łącznie wyjdzie z jakieś pół roku, mniemam. I tak bardzo ograniczyłam, muszę Wam powiedzieć. (; Jestem z siebie dumna. Palę tylko w ostateczności, a w porównaniu do wcześniejszych miesięcy, jest na prawdę dobrze.

Ogólnie rzecz biorąc, próbuje się przysłowiowo "ogarnąć". Jak wychodzi w autopsji... No cóż. Może to przemilczę. ^^

Słucham wielu gatunków muzycznych. Zaczynałam od krejzi frogów i starych, rockowych kawałków, do których lubię wracać do dziś. Potem początki rapu, no i coraz bardziej jakoś rozwijałam w sobie zamiłowanie do tego gatunku. Pozostało do dziś, ale do tego doszło parę innych. Nie jestem ograniczona do słuchania jednej rzeczy w kółko. Jaki to ma sens? Jestem otwarta na inne rzeczy, jeżeli chodzi o muzykę. Co doszło? Reggae, rock, metal? Coś takiego.


Przypadkowe fakty o mnie? Proszę bardzo. ^^
Rok temu się przeprowadziłam. Lubię gorzką herbatę. Bardzo, bardzo chciałabym być dobra z przedmiotów ścisłych, ale jakoś nie potrafię. Lubię spać z pluszowym misiem. Kocham perfumy mojego chłopaka. Robię miliony zdjęć, z czego jedno, góra dwa jest w miarę dobre. Gadam do lustra (xD). Przed wyjściem przymierzam miliony kombinacji ubraniowych i w końcu, z rezygnacją, ubieram tą samą, starą bluzę, co zawsze. Wiele piosenek potrafi mnie doprowadzić do płaczu. Śmieję się sama do siebie. Uśmiecham się do nieznajomych dzieci. Każda dziewczyna w pobliżu mojego chłopaka JEST zagrożeniem. Wiem, że w domu nie ma nic słodkiego, ale i tak będe szukać. Z bratem uprawiamy zapasy, a gdy w końcu na mnie leży, udaje, że coś mi się stało i wkraczam do gry. <3 To, że kogoś wyzywam nie znaczy, że go nie lubię. Uczyłam się grać na gitarze 2 lata, a nic nie potrafię. Lubię nosić dwie inne skarpetki. Kocham sportowe buty. Lubię ogromniaste bluzy. Musze myć włosy codziennie rano. Kocham dostawać listy. Dmucham wszystkie siatki i robię wielkie BUM. Patrzę na zegarek, a minutę później nie wiem, która godzina. Idealna pogoda dla mnie to taka, gdy w bluzie z podwiniętymi rękami nie jest mi ani gorąco, ani zimno. Lubię się kąpać w ciuchach w jeziorze/rzece/morzu. Pomimo tego, że mieszkam nad morzem, w zeszłe wakacje nie byłam na plaży ani razu. Lubię być w szpitalu. Kocham jeździć pociągiem w nocy. Kocham moją wyobraźnię. Przed snem wyobrażam sobie różne momenty i sytuacje, które pewnie nigdy nie będą miały miejsca. Często wyobrażam sobie swój pogrzeb/śmierć i reakcję ludzi. Uwielbiam letnie wieczory na polach. Pomimo wszystko, nawet się lubie.

Na tyle wystarczy. Bo wyjde na samoluba, że aż tyle o sobie gadam. :D

wtorek, 10 maja 2011

za dużo

Kwiecień/maj to przepełnione "emocjami" miesiące.


Wyszło, że jestem wariatką. Cholernie szaloną, popieprzoną wariatką. I jak dobrze, że nią jestem. Dzięki temu spełniło się moje marzenie i wiele rzeczy się wyjaśniło. Nie ma ani jednego minusa tamtej decyzji. Cały plan był popieprzony do granic możliwości. Wymyśliłam wyjazd dwa dni przed, a w dzień wyjazdu jeszcze nie wiedziałam, czym jadę. Tak, jestem niesamowita.

9 długich godzin, z czego połowa po turecku na korytarzu ze słuchawkami w uszach. Przez cały czas myślałam, że to jakiś chory sen. Ale wbrew pozorom ten plan był świetnie dopracowany w tym swoim pokręconym stylu. Wymyśliłam to niesamowicie. No i się udało. Do tej pory nie dowierzam. (; Ale jednak!

Spędziłam 3 cudowne dni na drugim końcu Polski. Z bardzo ważną dla mnie osoba. Ba, najważniejszą. Wszystko, co miało tam miejsce, jakoś wpłynęło na mój tok myślenia. Tak, po częsci go zmieniło. Niektóre rzeczy przestał mieć dla mnie tak ogromne znaczenie. I bardzo dobrze, bo cholernie mnie ograniczały. To dzięki Niemu. Sprawił, że wiele spraw stało się jaśniejszych, w końcu wprowadził w czyny swoje dotychczasowe słowa.


To mnie jeszcze bardziej utwierdziło w przekonaniu, że strasznie mocno Go Kocham.

Oto Ja i On. Tylko i aż My.
Tylko ludzie, aż tak ogromna Miłość.
To wszystko jest nie do opisania.
Cały czas nieudolnie próbuje to ubrać w słowa.
Ale nigdy mi się to nie uda...
To wszystko jest ukryte pod Twoim imieniem.
Pod Twoją osobą.
Twoim charakterem.
Twoimi oczkami.
 Twoim głosem.
 Twoimi słowami.
Twoimi myślami.
 Całym Tobą.
Byłeś, jesteś i będziesz
Wszystkim.
Na zawsze.
Tego sobie teraz słucham.
T.I. - Castle Walls ft. Christina Aguilera