poniedziałek, 5 marca 2012

change plans

Często myślimy, że pomysł, na który wpadliśmy, na sto procent będzie wprowadzony w życie. Że to najlepsze wyjście z jakiejś sytuacji i tak będzie najlepiej. Kiedy inni mówią nam, że to nie ma sensu to i tak wiemy swoje i ich nie słuchamy. Czasami zanim zorientujemy się, że mieli racje, minie sporo czasu, albo zdamy sobie z tego sprawę, kiedy będzie już za późno.
Czy to, że nasze plany nie wyjdą, albo będą musiały być zmienione, to coś złego?
Niekoniecznie. Czasami idzie to na korzyść dla Nas i najbliższych. Czasami nie mamy innej opcji- musimy te plany zmienić, bo po prostu nie wypalą w ani jednym procencie.

Właśnie z takimi zmianami planów ostatnio mam doczynienia. Na różne sprawy, dotyczące głównie mojej przyszłości, światło padło z innej perspektywy i poznałam też wady moich dotychczasowych planów. Postanowiłam zmienić swoje decyzje. Na korzyść dla mnie i moich najbliższych. Ale głównie dla mnie. Doszłam do wniosku (za pomocą Karola i mamy), że jednak to wszystko nie wypali. Nie jestem na tyle dojrzała, żeby tak szybko wchodzić w świat dorosłości. Nie mam do tego gotowości psychicznej, ani materialnej. Niestety. A może i stety? Wiadomo, że fajnie byłoby mieszkać bez rodziców, ze swoim Narzeczonym, ale aspekty, jakie to za sobą niesie, są przygnębiające. To jednak one zdecydowały, że zostanę na czas studiów w domu, z rodzicami, a Mój Narzeczony będzie wynajmował jeden pokój w jakimś mieszkaniu dla studentów. Tak będzie lepiej, po prostu. A co będzie dalej- czas pokaże. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz